Rekord pobity!
Przed dzisiejszym meczem Pniówek i Rekord byli niepokonani wiosną. Nieco przed godz. 18:00 tylko jedna drużyna mogła przypisywać sobie taki tytuł. Bynajmniej nie byli to bielszczanie.
Pierwszy strzał w tym spotkaniu został oddany w piątej minucie. Po wrzutce Kamila Glenca głową ponad poprzeczką uderzył Dawid Hanzel. Ten sam zawodnik minutę później zmusił do interwencji stojącego między słupkami Jakuba Szumerę strzałem ziemią zza pola karnego. W 11. minucie bramkę, której spokojnie możemy nadać miano „stadiony świata” zdobył Daniel Iwanek. Pomocnik BTS-u przedryblował na lewym skrzydle Wojciecha Łaskiego oraz Filipa Łukasika i znalazł się bliżej środka boiska około 25-30 metrów od bramki. Decyzja o strzale nie była oczywista, ale okazała się genialna. Piłka posłana przez Iwanka poleciała w okienko bramki bezradnego Bartosza Gocyka. Później ponad poprzeczką strzelał jeszcze Seweryn Caputa. W pierwszej połowie dobrych okazji nie było zbyt wiele. Nie brakowało za to krzyków, fauli i kontrowersji sędziowskich. Po jednym z przewinień rekordzistów swój udział w tym spotkaniu zmuszony był zakończyć Mateusz Pańkowski, który opuścił boisko z kontuzją.
Kilka mocnych słów w pawłowickiej szatni przyniosło efekt w postaci dużo lepszej gry po przerwie. Najpierw swój rajd lewą flanką mocnym strzałem zakończył Przemysław Szkatuła, ale golkiper gości zdołał odbić piłkę na rzut rożny. Szumera skapitulował jednak już dwie minuty później z wolnego wrzucał Szkatuła, zgrywał Szymon Ciuberek, a do siatki z ostrego kąta trafił Dawid Weis. Podopieczni trenera Dariusza Mrózka na prowadzenie wrócić mogli w 58. minucie. Po akcji na lewym skrzydle piłka trafiła do ustawionego na 10 metrze Szymona Byrtka, a zawodnik biało-zielonych mając przed sobą tylko Bartosz Gocyka fatalnie spudłował. O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą goście przekonali się trzy minuty później. Daleki wyrzut z autu Glenca tuż przed pole karne wybili defensorzy. Dopadł do niej Kamil Spratek i mocnym wolejem wyprowadził GKS na prowadzenie. Był to gol numer 600 w historii występów Pniówka w III lidze. Piłkarze trenera Grzegorza Łukasika poczuli krew i tuż po bramce na 2:1 o kilka centymetrów pomylił się Dawid Weis. W 67. minucie na boisku zrobiło się luźniej. Arbiter usunął z boiska Dariusza Ruckiego, który sfaulował wychodzącego na sytuację sam na sam Weisa. Strzelec pierwszej bramki miał wielki apetyt na kolejne trafienia. Sam wziął się za wykonanie rzutu wolnego i tylko świetnej interwencji Tomasza Nowaka koledzy zawdzięczali utrzymanie wyniku. Rekord nie rezygnował z walki o remis, ale Pniówek umiejętnie się bronił i nie dopuszczał do klarownych sytuacji pod swoją bramką. W 88. minucie sędzia drugi raz sięgnął po czerwoną kartkę. Tym razem pokazał ją Konradowi Karecie, który zablokował ręką strzał na pustą bramkę. Wcześniej arbiter pokazał obrońcy BTS-u drugą żółtą kartkę. Gdy goście bronili się w 9, pawłowiczanie przypieczętowali swoją wyższość strzelając trzeciego gola. Uczynił to Przemysław Szkatuła. Podanie Mateusza Szatkowskiego pozwoliło naszemu obrońcy stanąć oko w oko z Jakubem Szymerą. Młodemu bramkarzowi oddać trzeba, że odbił pierwszy strzał „Szkatego”, ale dobitka z linii bramkowej nie pozostawiła już złudzeń.
Z pewnością był to mecz dwóch różnych połów. Pierwszej, lepszej w wykonaniu Rekordu oraz drugiej, w której dużo lepszy był Pniówek. Patrząc na przebieg całego spotkania GKS wygrał zasłużenie. Stworzył więcej dogodnych sytuacji, z czego 3 wykorzystał, potrafił zachować chłodne głowy przy często sięgającym do kieszeni arbitrze oraz potrafił zareagować na to, co działo się na murawie. Wielka w tym zasługa sztabu szkoleniowego, z trenerem Łukasikiem na czele, ponieważ dwie zmiany w 30 minucie oraz zmotywowanie zespołu na drugą połowę to nie łatwy orzech do zgryzienia. Po dzisiejszej porażce LKS-u Goczałkowice Pniówek ma 13 punktów przewagi nad piątym miejscem. Wszystko gra i nie chce przestać!
GKS Pniówek 74 Pawłowice – BTS Rekord Bielsko – Biała 3:1 (0:1)