Prezent najlepszy z możliwych
Chociaż Wielkanocny Zajączek prezenty dzieciom przyniesie dopiero jutro, to piłkarze Pniówka Pawłowice obdarowali siebie i swoich kibiców już dzisiaj. W meczu 24. kolejki GKS wywiózł z Zielonej Góry komplet punktów! Stało się tak za sprawą pewnej wygranej 2:0 z miejscową Lechią.
Podopieczni trenera Grzegorza Łukasika wyjść na prowadzenie mogli już w pierwszej minucie. Minimalnie obok słupka uderzył jednak Dawid Hanzel po akcji z prawej strony boiska. Dwadzieścia minut później dobrą okazję pod bramką Bartosza Gocyka zmarnował Przemysław Mycan, który dostał świetną piłkę z prawej flanki i głową minimalnie przestrzelił. Zaraz po tym bliźniaczo podobną akcję przeprowadzili goście. W rolę wrzucającego cielił się Przemysław Szkatuła, a strzelającego Wojciech Caniboł. Uderzenie naszego napastnika trafiło jednak prosto w ręce Wojciecha Fabisiaka. Ten sam zawodnik w 27. minucie znów zmusił do interwencji golkipera gospodarzy. Po podaniu Szymona Ciuberka „Cani” próbował otworzyć wynik spotkania strzałem w prawy dolny róg bramki, ale (nie bez trudu) strzał obronił Fabisiak. Co nie udało się Wojtkowi, udało się cztery minuty później Dawidowi Weisowi. Najpierw strzelał Dawid Hanzel, a piłkę odbił bramkarz Lechii. Dopadł do niej nasz skrzydłowy, przerzucił piłkę nad obrońcą i w sytuacji sam na sam z boku pola karnego umieścił futbolówkę w siatce. Zielonogórzanie momentalnie chcieli wyrównać stan gry. Niecałe 60 sekund po bramce centra z lewego skrzydła trafiła do Jędrzeja Króla, który trafił w Gocyka, a dobitka Małeckiego powędrowała obok aluminium.
Na początku drugiej części Szkatuła wycofał piłkę na 15-sty metr do Filipa Łukasika, a nasz pomocnik uderzył mocno, ale niecelnie. Lepiej celownik ustawiony miał Kamil Spratek, który niedługo po tym mocno posłał piłkę w kierunku bramki zza pola karnego. Wojciech Fabisiak nie dał się zaskoczyć i złapał piłkę. Po nieco ponad godzinie gry i wrzutce z kornera do strzału głową doszedł Hanzel. Nasz najlepszy strzelec trafił jednak w słupek. Minutę później wysoką piłkę w szesnastce odbił Caniboł, a jeden z zawodników Lechii zagrał ręką. Sędzia bez wahania wskazał na „wapno”. Pojedynek dwóch Wojciechów wygrał „Cani”, który zmylił Fabisiaka i pewnie podwyższył prowadzenie Pniówka. Na 17 minut przed końcem akcję Płowucha – Glenc – Hanzel celnym, lecz zbyt słabym strzałem zakończył ten ostatni. Niedługo po tym skórę kolegom uratował Bartosz Gocyk, który wygrał pojedynek 1 na 1 z Bartoszem Koniecznym. W doliczonym czasie gry z dystansu swoich sił spróbował jeszcze Łukasz Cygan. Efektu bramkowego jednak to nie przyniosło.
Pniówek wiosną idzie jak burza. Wciąż pozostaje niepokonany i wygrał 4 z 5 wiosennych meczów. Dzisiejszy mecz podopieczni trenera Grzegorza Łukasika mieli pod kontrolą. Składne i cierpliwe akcje oraz szybka organizacja w defensywie przyniosły oczekiwany efekt. Cieszy także pierwsze czyste konto w rundzie rewanżowej. Pozostajemy na czwartym miejscu, w ścisłym czubie tabeli. Za tydzień o podtrzymanie wyśmienitej serii zagramy na własnym boisku z Rekordem Bielsko-Biała.