Ślęza ograna po raz drugi!
Po dzisiejszym meczu, można chyba powiedzieć, że Pniówek ma patent na Ślęzę Wrocław! Pawłowiczanie ograli 1KS po raz drugi w tym sezonie i trzeci raz z rzędu. W sobotę przy Sportowej 7 zwycięstwo GKS-owi zapewnili Dawidowie – Hanzel i Weis, a dla gości trafił Olejniczak.
Pierwsze okazje do wyjścia na prowadzenie mieli żółto-czerwoni. Tuż po rozpoczęciu i wrzucie z autu zaskoczyć Patryka Zapałę próbował Michał Wawrzyniak, lecz piłka nie powędrowała w kierunku bramki. W czwartej minucie po wrzutce z rzutu wolnego niecelnie piłkę posłał Adam Samiec. Po nieco ponad kwadransie Tomasz Musioł był bliski zdobycia bramki. Jego uderzenie z okolicy 14-stego metra odbił jednak jeden z defensorów. W 22. minucie piłkę przy linii bocznej stracił Dawid Weis. Futbolówka szybko powędrowała tuż przed naszą „szesnastkę”, gdzie dopadł do niej Filip Olejniczak. Kapitan Ślęzy bez zawahania wdarł się w pole karne oraz bardzo mocnym uderzeniem pod poprzeczkę wyprowadził swój zespół na prowadzenie. GKS od razu rzucił się do ataku i już po minucie wyrównał. Sprzed pola karnego wolejem uderzył Dawid Weis, a interweniujący w bramce Piotr Zabielski odbił piłkę wprost pod nogi Dawida Hanzla. Nasz napastnik. mając bramkarza na łopatkach, z zimną krwią zdobył swoją dwunastą bramkę w obecnych rozgrywkach. Kilkanaście minut później swoich sił z okolicy dwudziestego piątego metra spróbował Przemysław Szkatuła, ale golkiper gości poradził sobie z tym uderzeniem. Ten sam zawodnik, tuż przed przerwą mocno niecelnie uderzył z daleka.
Tuż po wznowieniu, znów w natarciu była Ślęza. Z rogu pola karnego, strzałem w długi róg gola zdobyć próbował Robert Pisarczuk. Nie pozwolił mu na to Patryk Zapała, który bardzo pewnie złapał piłkę. Pomocnik gości powtórzył swoją próbę w 53. minucie, ale efekt był ten sam. Minutę później dużo szczęścia miał GKS. W sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem znalazł się najlepszy strzelec 1KS-u – Piotr Stępień i posłał futbolówkę ponad poprzeczką. Sto dwadzieścia minut później wrocławianie przekonali się, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Piłkę z autu wyrzucił Michał Płowucha, pojedynek główkowy wygrał Dawid Hanzel i futbolówkę zgarnął Kamil Spratek. Nasz nowy nabytek oddał ją Dawidowi Weisowi, a ten wspaniałym strzałem lewą nogą umieścił piłkę w okienku bramki Piotra Zabielskiego. Dalszy ciąg meczu to wciąż emocje. Po nieco ponad godzinie gry, długa piłka w poprzek boiska sprawiła dużo problemów bramkarzowi gości. Po jego złej interwencji dopadł do niej Przemysław Szkatuła, minął golkipera żółto-czerwonych i tylko genialnej interwencji Muszyńskiego na linii bramkowej Ślęza zawdzięczała utrzymanie tylko jednej bramki straty. Potem składna akcja Kamila Spratka ze strzelcami bramek zakończyła się niecelnym strzałem Hanzla. W końcówce huraganowo atakował Wrocław. Najpierw niecelnie uderzył Mariano Dornellas, a w doliczonym czasie jego „wyczyn” powtórzyli Traczyk oraz Muszyński.
Pniówek wygrał zasłużenie. Na boisku widać było zaangażowanie i walkę o każdą piłkę. Tym zwycięstwem nasz zespół zbliżył się do podium. Obecnie do Ślęzy tracimy 2, a do Polonii Bytom 3 punkty. Dwa wiosenne mecze – komplet punktów. Oby tak dalej!
GKS Pniówek 74 Pawłowice – 1KS Ślęza Wrocław 2:1 (1:1)