Za nami bardzo dobra runda
Po zakończeniu rundy przyszedł czas na podsumowania. Dziś tekstowo, a na statystyki przyjdzie pora.
Oj dziwny to był sezon. Pewnie jedyny w swoim rodzaju. Wiele meczów było przekładanych z powodu zagrożenia wirusem COVID-19. Pniówek w pierwszej kolejce zdobył pierwszy punkt remisując z Piastem Żmigród po bramce Wojtka Caniboła. Później czekała nas przerwa z wiadomego powodu. Kolejny mecz zagraliśmy także na własnym obiekcie z Lechią Zielona Góra. Niestety polegliśmy 1:2, a gola zdobył Piotr Trąd. Tydzień po tym remis 2:2 w Bielsku-Białej (dwie bramki Caniboła), a drugiego września lanie od Polonii Bytom (0:3) i zaczynało robić się nieciekawie. Choć kolejny mecz pawłowiczanie grali z ostatnią w tabeli Polonią Nysa, to przed meczem atmosfera była napięta. Jeszcze goręcej było, gdy beniaminek dwukrotnie wychodził na prowadzenie (do wyrównania doprowadził Dawid Weis). Na szczęście dla trenera Łukasika piłkarze dali z siebie wszystko i najpierw w 87. minucie wyrównał Dawid Hanzel, a 3 punkty zapewnił w doliczonym czasie Krzysztof Bodziony z rzutu karnego. Złapany wiatr w żagle pozwolił przejechać się po bezradnym ROW-ie Rybnik. Katem rybniczan okazał się Wojciech Caniboł, który skompletował hat-tricka. Jednego gola dorzucił Rafał Adamek i Pniówek triumfował 4:1. Gdy wydawało się, że GKS wjeżdża na dobre tory, zielono-czarno-żółci po raz kolejny stracili punkty na własnym obiekcie. Na początku drugiej połowy Adamek wyprowadził nasz klub na prowadzenie w meczu ze Stalą Brzeg. Goście odpowiedzieli pięć minut przed końcem, lecz Dawid Hanzel zdołał jeszcze trafić do sitaki rywali. Sędzia dopatrzył się zagrania ręką naszego napastnika i nie uznał gola, a „Denzela” usunął z boiska. Gdy mieliśmy rozegranych już siedem spotkań nadszedł czas na kolejkę numer… 3! W zaległym meczu z 12 sierpnia Pawłowice pokonały rezerwy Zagłębia Lubin 2:1 po bramkach Szymona Ciuberka i Przemysława Szkatuły. Kolejne dwa mecze nie wyszły naszym piłkarzom. Najpierw ulegli przy Sportowej Gwarkowi Tarnowskie Góry 2:3 (Hanzel x2), a tydzień po tym przegrali w Legnicy z miejscowymi rezerwami Miedzi 0:2. Kibice znów mieli obawy o grę Pniówka. W szczególności dlatego, że kolejnym meczem było zaległe starcie z drugiej kolejki ze Ślęzą Wrocław, która zajmowała drugie miejsce. GKS zaskoczył chyba całą ligę i ograł na wyjeździe 1KS 2:1 po bramkach Filipa Łukasika oraz Mateusza Szatkowskiego. Okazało się, że był to początek pięknej passy. Kolejne dwa ligowe mecze na własnym boisku – 6 punktów. Pierwsza w sidła podopiecznych trenera Łukasika wpadła Foto-Higiena Gać, która przyjęła „trójkę” (Morcinek, Adamek, Hanzel). Za siedem dni odbył się najbardziej wyczekiwany mecz tej rundy na własnym obiekcie. Do Pawłowic po niespełna 30-sto kilometrowej podróży przyjechał LKS Goczałkowice-Zdrój. Dawid Hanzel nie pozwolił im zabrać z naszej gminy żadnych punktów wykorzystując rzut karny w 62. minucie. Mecz wyjazdowy? Także nie ma problemu! Rezerwy Górnika Zabrze zostały pokonane na własnym obiekcie 2:0 po bramkach, jakby inaczej, Wojtka Caniboła i Dawida Hanzla. Piąte zwycięstwo z rzędu było do przewidzenia, bo terminarz wskazywał na potyczkę z Polonią-Stalą Świdnica. Zawodnicy z Dolnego Śląska zajmowali przed tym meczem przedostatnie miejsce w tabeli, a na samo dno zepchnął ich niezawodny Hanzel, który ustrzelił dublet. Do Chorzowa Pniówek jechał więc w bojowym nastroju. Niestety „Niebiescy” okazali się lepsi wygrywając 2:0. W tym spotkaniu nie można było odmówić pawłowiczanom zaangażowania i walki. Z podniesionym czołem GKS ograł Wartę Gorzów Wielkopolski 3:1. W ostatnim meczu jesieni na własnym boisku sprawę w pierwszych 21. minutach załatwili Dawid Morcinek, Filip Łukasik oraz Dawid Hanzel. Do Kluczborka zespół jechał jak po swoje i tak też zagrał. W tym spotkaniu bramkarza rywali pokonali wszyscy nasi napastnicy, a więc Caniboł, Szatkowski i Hanzel. Bartosz Gocyk nie dał się pokonać ani razu i pewne zwycięstwo zaowocowało czwartą lokatą na koniec roku.
Wydaje się, że w tej rundzie wiele rzeczy zagrało. Pewny w bramce Bartosz Gocyk, zapewnił, że pod względem straconych bramek wyprzedza nas tylko prowadząca trójka. Mocna linia defensywy z kapitanem Szymonem Ciuberkiem, towarzyszącym mu Michałem Płowuchą czy Mateuszem Pańkowskim, oraz stabilne boki, na których szaleją Oskar Mazurkiewicz i Przemysław Szkatuła. Do tego wartościowi zmiennicy w postaci m.in. Kamila Glenca, Damiana Zajączkowskiego czy młodziutkiego Przemka Pastuszaka. W drugiej linii dyryguje Tomasz Musioł, który gdy tylko jest zdrowy gra „od deski do deski”. O grę u jego boku zdrowo rywalizują Piotr Trąd i Dawid Morcinek. Do tego dochodzi Filip Łukasik, który może grać zarówno w środku jak i na boku pomocy. Właśnie Łukasik uzbierał najwięcej minut w tej rundzie. Także gotowi do gry są doświadczony Krzysztof Bodziony, wszechstronny Kamil Lewandowski i młodzieżowiec Dawid Wiciński. Co do skrzydeł, to prawe zarezerwowane jest dla Rafała Adamka. Po przeciwnej stronie biegali już m.in. Dawid Weis, Dawid Morcinek, Filip Łukasik, Bartosz Semeniuk… Na brak skrzydłowych sztab szkoleniowy z pewnością nie może narzekać. O naszej trzeciej linii mogliśmy pisać długo, ale podsumujemy krótko: armaty! Dziesięć goli Dawida Hanzla i osiem Wojtka Caniboła mówi samo za siebie. Nie można zapominać o naszej trzeciej strzelbie jaką jest, częściej rezerwowy w tej rundzie, Mateusz Szatkowski. „Szato” także dołożył dwa trafienia. Nasi snajperzy łącznie zdobyli 20 bramek, czyli 62,5% wszystkich goli. Czego chcieć więcej?
Jedyną rzeczą na jaką mają prawo narzekać kibice Pniówka są zamknięte stadiony. Teraz jedynie pozostaje nam czekać na wiosnę i kolejne świetne mecze w wykonaniu ekipy Łukasika. Za obecną rundę piłkarzom i sztabowi dziękujemy. Brawo Panowie!