Rybnik odpROWiony bez punktów!
Nawet na przekór sędziom Pniówek Pawłowice dalej wygrywa! Kolejną ofiarą podopiecznych trenera Grzegorza Łukasika był ROW 1964 Rybnik. GKS wygrał 2:1 po bramkach Dawidów – Morcinka oraz Weisa. W zwycięstwie pawłowiczanom nie przeszkodził nawet fatalny tego dnia arbiter. Szymon Grabara w trakcie meczu pokazał ponad 15 żółtych oraz 2 czerwone kartki.
Mecz od mocno niecelnego strzału rozpoczął Mateusz Tomaszewski. Już w 6. minucie odnowiła się kontuzja u debiutującego w naszych barwach Kamila Turonia. Młody stoper musiał opuścić plac gry, do środka obrony przesunięty został Kamil Glenc, a jego miejsce na lewej obronie zajął Dawid Morcinek. Do środka pola wprowadzony natomiast został Dawid Wiciński. Chwilę po tym, wrzutka z prawego skrzydła Oskara Mazurkiewicza znalazła drogę do Wojciecha Caniboła. Nasz snajper głową uderzył jednak w boczną siatkę. W 12. minucie podawał Filip Łukasik, a na strzał z ponad 30. metrów zdecydował się Dawid Morcinek. „Czapla” znany z takich prób tym razem uderzył perfekcyjnie i choć Bartosz Plewka dał radę dotknąć ręką piłki, to nie dał rady zmienić jej toru lotu i ta wylądowała w siatce. Później nasz (w tym meczu) lewy obrońca spróbował swoich sił jeszcze raz, lecz tym razem fubolówka przeleciała ponad poprzeczką. W doliczonym czasie pierwszej połowy po rzucie rożnym, sprzed pola karnego do wbiegającego w „szesnastkę” Szymona Ciuberka zagrał Kamil Spratek. Nasz kapitan znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem gości, ale przegrał ten pojedynek.
Na początku drugich 45. minut czujność Bartosza Gocyka sprawdził Jakub Kuczera. Nasz bramkarz pewnie złapał piłkę do „koszyczka”. Goście wyrównali w 53. minucie. Z autu wrzucał Marek Krotofil, rybniczanie przegłówkowali piłkę w dal pola karnego, a tam najlepiej znalazł się Tomasz Gomola, który z bliska wyrównał stan rywalizacji. 240 sekund później mogło być 1:2, kiedy to do wrzutki z lewej flanki dopadł Szymon Kuzior. Uderzenie głową młodego pomocnika genialnie, lecz z wielkim trudem wybronił stojący między słupkami Gocyk. W ciągu całego meczu obie drużyny walczyły nie odstawiając nogi. Niestety Szymon Grabara prowadzący to spotkanie nie podołał temu i co chwila sięgał do kieszonki. Pomiędzy 70 a 73 minutą arbiter zrobił więcej miejsca na boisku usuwając z placu gry najpierw Kamila Glenca, a potem Szymona Kuziora. Powiedzieć, że decyzje sędziego w wielu przypadkach były kontrowersyjne, to jak nic nie powiedzieć. Wróćmy do tego co działo się na boisku, bo w 76. minucie Pniówek znów był na prowadzeniu! Stało się tak za sprawą podania Filipa Łukasika do Dawida Weisa oraz rajdu zakończonego celnym strzałem naszego skrzydłowego. Firmowa akcja 28-latka: dobieg do pola karnego, drybling i strzał w długi róg. ROW nie zwiesił głów i dążył do wyrównania. Goście mieli 3 dobre okazje w samej końcówce meczu. Najpierw Gocyk obronił strzał Dawida Migusa, potem z 10 metrów przestrzelił Jan Janik, a na końcu obok prawego słupka piłkę posłał Jakub Kuczera.
Ta drużyna ma wielki charakter! Podopieczni trenera Łukasika wygrali pomimo wielu kontuzji, zawieszeń, błędów sędziego czy grania w osłabieniu. W tym meczu na pozycji stopera zagrał Kamil Glenc, a po jego zejściu Kamil Spratek. Prawie całe spotkanie na lewej obronie zaliczył Dawid Morcinek. Filip Łukasik końcówkę zmuszony był grać jako defensywny pomocnik. Pomimo tylu problemów GKS ciągle wygrywa i jest niepokonany w lidze od 10 meczów! Rysą na dzisiejszym triumfie są kolejne dwa zawieszenia – Dawida Weisa oraz Kamila Glenca, których zabraknie w Brzegu. Jednak i z tym sobie poradzimy! Pawłowicki walec jedzie dalej!
GKS Pniówek 74 Pawłowice – ROW 1964 Rybnik 2:1 (1:0)