Grzegorz Łukasik: „Czujemy niedosyt.”
Po przedwcześnie zakończonym sezonie podsumować go z nami zgodził się trener Grzegorz Łukasik. Zapytaliśmy o wiele spraw związanych z poprzednim sezonem oraz nadchodzącym. Zachęcamy do lektury.
Jak trener skomentuje decyzję o zakończeniu rozgrywek? Jest trener zadowolony? Należy Pniówkowi gratulować ósmego miejsca?
Myślę, że z sytuacji w jakiej jest polska piłka nikt nie jest zadowolony. My tak samo wolelibyśmy rozstrzygnąć naszą pozycję w tabeli grając, a nie kończąc na skutek pandemii. Takie są czasy. Nie mamy na to wpływu i musimy się z tym pogodzić. Jeśli chodzi o samo miejsce po 18-stu kolejkach to skończyliśmy na takim samym miejscu jak w poprzednim sezonie. Cel był żeby skończyć wyżej. Dowodem tego była jesień i nasza sytuacja po 11 kolejach kiedy byliśmy liderem. Czujemy niedosyt, ale sytuacja pandemii przerwała możliwość dokończenia ligi na boisku.
Czyli jeden z celi nie został zrealizowany. Czy były jeszcze inne, które zostały, bądź nie zostały zrealizowane?
Nie można mówić, że nie zrealizowane. Zakładaliśmy żeby było lepiej niż sezon temu. Być może gdybyśmy grali do końca udałoby się tą pozycję poprawić. Tak się stało jak się stało. Na to wpływu nie mamy tak jak wcześniej wspomniałem. Jeżeli chodzi o inne cele – byliśmy dobrze przygotowani do tej rundy wiosennej. Byliśmy na obozie, spełniliśmy wszystkie swoje założenia i szkoda tylko, że ta liga tak szybko się skończyła.
Pod względem straconych bramek Pniówek zajmuje czwarte miejsce w swojej grupie? Można powiedzieć, że założenie na każdy mecz to „po pierwsze nie stracić”?
Jest takie powiedzenie. „Jak nie stracisz bramki to nie przegrasz meczu”. Nie będę żadnym wielkim odkrywcą mówiąc, że należ zachować w miarę możliwości równowagę w działaniach defensywnych i ofensywnych. Jesteśmy drużyną, która potrafi stworzyć sytuacje bramkowe, jednak skuteczność pozostawia trochę do życzenia. Pracowaliśmy nad tym elementem, ale nie zawsze wszystko wychodzi tak jakbyśmy sobie tego życzyli.
Patrząc z drugiej strony tylko pięć ekip strzeliło mniej bramek niż my. Można mówić tutaj o problemie?
Jeśli był jakiś problem to wspomniana wcześniej skuteczność w finalizowaniu sytuacji bramkowych. W sporej części rundy jesiennej siłą woli i na środkach przeciwbólowych grali nasi najlepsi strzelcy Wojtek Caniboł i Dawid Hanzel. To też miało duży wpływ na ilość strzlonych przez nas bramek.
A propos Wojtka to aż 11 z wszystkich naszych 24 bramek zdobył właśnie Cani, który ma już 33 lata. Spodziewał się trener, że to on będzie prowadził w klubowej klasyfikacji snajperów? Pierwszy mecz od pierwszej minuty zagrał dopiero w szóstej kolejce.
Znam Wojtka nie rok i nie dwa. Wiem, że jest królem pola karnego. Lisem na bramki. Nie po to go tutaj braliśmy żeby „robił atmosferę” tylko po to żeby strzelał bramki. Wywiązał się z tego w należyty sposób. Późnej przytrafiła się kontuzja, z która walczył i grał dalej, ale to na pewno go przyhamowało. Gdyby był zdrowy i rozegrał cały sezon to miałby około 20 goli na koncie.
Jedną trzecią wszystkich bramek zdobyliśmy w ostatnich 15 minutach. Wiedział o tym trener?
Wiedziałem, a 4 bramki strzeliliśmy w doliczonym czasie gry.
To jest kwestia przygotowania motorycznego czy bardziej charakteru?
I jedno i drugie ma tutaj duże znaczenie. Wytrzymywaliśmy całe mecze pod względem motorycznym. To świadczy o dobrym przygotowaniu do sezonu. Dążyliśmy bezwzględnie do wygranej w każdym meczu. Charakter i dobre przygotowanie szło w parze.
Pokusi się trener o wskazanie najlepszego i najgorszego meczu w tym sezonie?
Najlepszy mecz taktycznie myślę, że zagraliśmy ze Ślęzą Wrocław. To był chyba nasz najlepszy mecz jeśli chodzi o funkcjonowanie całego zespołu. Tam zarówno w defensywie, ofensywie, fazach przejściowych byliśmy poukładani i świadomi naszej gry. Było widać determinację do tego aby ten mecz wygrać. I to się udało. Natomiast jeśli chodzi o najgorszy mecz… chyba ze Zdzieszowicami. Nie strzelaliśmy za dużo. Zostawialiśmy przeciwnikowi za dużo miejsca na boisku. Te dwa mecze tak na gorąco przychodzą mi do głowy.
Obawia się trener następnego sezonu? Co najmniej 40 kolejek. Do tego Puchar Polski. Nasza drużyna złożona jest w znacznym stopniu z zawodników pracujących i to pracujących fizycznie, na kopalni.
Z tego co się orientuję i patrzyłem na kadrę dzieląc zawodników przed obecnymi treningami to jest to dokładnie 50%. Dwunastu zawodników jest zatrudnionych w kopalni KWK Pniówek i jeszcze dochodzi Cani, który też jest górnikiem. Na pewno musimy do tego usiąść i podejść z głową. Kadra na przyszły sezon musi być szeroka. Jeśli rzeczywiście tyle meczy będzie, musimy być gotowi na to, że będziemy grać w środy. Zawodnicy pracujący, w tym w kopalni z wyjazdami w środy do Lubina, Legnicy, Zielonej Góry, Gorzowa Wielkopolskiego będą mieli olbrzymi problem. Logistycznie jest to praktycznie niemożliwe. Takie sytuacje będą i trzeba je spokojnie rozważyć. Również z zarządem. Kadra musi być wyrównana i szeroka żeby temu podołać i udźwignąć ciężar. Przyjdą kontuzję, pauzy za kartki czy inne sprawy losowe.
Jak będą wyglądały przygotowania? Treningi będą odbywały się bez przerwy?
Na to pytanie nie odpowiem bo nie wiem kiedy rozpocznie się nowy sezon. Gdy będzie wiadomo kiedy będzie pierwsza kolejka to do tego dostosujemy nasze przygotowania. Na razie trenujemy na zasadzie rozruszania drużyny po tym przestoju i złapania kontaktu z piłką na boisku. Chcemy wrócić do dyspozycji, którą mieliśmy. Samych przygotowań w tej chwili nie jestem w stanie zaplanować, bo nie wiem kiedy liga się rozpocznie i jaki będzie terminarz.
To w przyszłym sezonie przeskakujemy ósme miejsce?
Mam nadzieję. Jeśli będzie miejsce wyżej to też będzie sukces.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy mieli wpływ na funkcjonowanie naszej drużyny. Przede wszystkim trenerom, zawodnikom, Zarządowi, sponsorom, pracownikom obsługi i kibicom.
Życzę dużo zdrówka.
Rozmawiał: Kamil Dawid