Wywiady

Grzegorz Łukasik: „Piłkarze wykonali kawał dobrej roboty”

Mecz z MKS-em Kluczbork był setnym meczem trenera Grzegorza Łukasika, w którym poprowadził Pniówek. Szkoleniowiec naszych piłkarzy udzielił nam wywiadu, a w nim podsumował wiele spraw. Począwszy do nieudanego startu, aż po wyśmienitą końcówkę. Zachęcamy do lektury.

Panie trenerze nie sposób nie rozpocząć od gratulacji za tę rundę. Gratulację!

Gratulacje przede wszystkim dla zawodników. To Oni wykonali kawał dobrej roboty.  Oczywiście współpraca na linii trenerzy – zawodnicy musi być, ale to oni są głównymi aktorami. Im wypada pogratulować przede wszystkim.

Ostatni mecz jesieni z MKS-em Kluczbork był także szczególny dla Pana. Wie trener dlaczego?

Nie wiem. Pewnie jest jakaś statystyczna ciekawostka.

Dokładnie tak. Był to setny mecz, w którym prowadził Pan Pniówek. 80 spotkań w III lidze i 20 w Pucharze Polski.

O! Nie spodziewałem się. Cieszy, że mecz w Kluczborku nam się udał i że zagraliśmy skutecznie. Skutecznie zaznaczam zarówno w ofensywie jak i defensywie. Tego elementu szczególnie w pierwszych meczach sezonu nam brakowało. Szkoda, że tak późno się obudziliśmy w tej kwestii. 

Właśnie chciałem zapytać o początek sezonu. Co nie zagrało? Dwa punkty w pierwszych czterech meczach i porażka w dramatycznych okolicznościach w Pucharze Polski. 

Powiem tak, personalnie ten zespół wiele się nie różnił od zestawienia w meczach z końca rundy. Wiadomo były kontuzje czy kilka innych, mniejszych urazów. Może zabrakło trochę szczęścia. Może nie byliśmy na boisku tak zdyscyplinowani i zdeterminowani do zwycięstw. Stwarzaliśmy mnóstwo sytuacji bramkowych, ale nie zawsze potrafiliśmy ich skończyć.

Jednak im dalej w sezon tym lepiej i można wręcz żałować, że runda się skończyła.

No tak. Ostatnie osiem meczy to siedem zwycięstw i szkoda, że to się już skończyło. Z drugiej strony trzeba się cieszyć, że mieliśmy taki mocny finish, bo pozwoliło nam to zdobyć 33 punkty i spokojnie przepracować zimę.

Do tego wyniku mocno przyłożyli się nowi zawodnicy tacy jak Przemek Szkatuła, który uzbierał najwięcej asyst, Oskar Mazurkiewicz – obrońca zagrał we wszystkich meczach i nie obejrzał ani jednej żółtej kartki, czy Filip Łukasik, który zagrał najwięcej minut i zdobył dwie bramki i tyle samo asyst. Transfery jak najbardziej udane.

Umiejętności indywidualne zawodników oczywiście decydują, ale nie można tego tak rozpatrywać. Powtarzam chłopakom, że zaczynają bronić Caniboł z Hanzlem, a atakować musi zacząć Gocyk. Musimy całym zespołem atakować i bronić.  Zachować proporcję i równowagę w ofensywie i defensywie. Nie da się grać tylko do przodu, ale nie da się też tylko bronić. Na pewno cieszy to, że nowi zawodnicy dołożyli cegiełkę do wyniku, ale to jest wynik całego zespołu. Od indywidualnych laurek odchodziłbym daleko. 

Tak jak Pan powiedział Hanzel z Canibołem zaczynają bronić, ale także świetnie się spisują z przodu. Razem zdobyli 56% goli naszego zespołu. Kluczem jest gra na dwóch napastników?

Jeden i drugi jest bramkostrzelny. Mają inne profile zawodników, ale jeden i drugi potrafi się znaleźć w polu karnym. Dlatego grają. Strzelają bramki, więc grają. Na to liczymy i z tego Ich rozliczamy.

Znów spoglądając z drugiej strony. 11 zawodników zdobyło bramkę, czyli mamy długą ławkę.

To jest to o czym mówię. Nie da się atakować tylko dwoma. Choćby bramka w Kluczborku gdzie asystuje lewy obrońca – myślę tutaj o Kamilu Glencu – pokazuje, że musimy działać w dwie strony całym zespołem. Tylko to może gwarantować sukces. A to, że bramki strzeliło aż tylu zawodników świadczy o dużych umiejętnościach i elastyczności naszych zawodników.

Najwięcej bramek tracimy, ale także strzelamy, zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy. Aż osiem goli straciliśmy pomiędzy 46 i 60 minutą. Przesypiamy początek drugiej części gry?

Nie, myślę, że nie. Jeśli statystyki tak pokazują, to widocznie tak jest, ale podkreślam to, że w każdym meczu pierwsi stwarzamy sobie sytuacje bramkowe. Przypominają się mecze gdzie nawet nie zdobywaliśmy punktów, a w pierwszych piętnastu, dwudziestu minutach mamy okazję. Także w meczu z Ruchem Chorzów mieliśmy swoje sytuacje i mogliśmy się pokusić o bramkę. Mocno to podkreśliłem przed Wartą Gorzów i w 21 minut strzeliliśmy 3 bramki. W Kluczborku też szybko otworzyliśmy wynik. Myślę, że trzeba się koncentrować na tym co dobre i szukać pozytywów. Jeśli będziemy strzelać jedną bramkę więcej od przeciwnika, to nie ma znaczenia, w której minucie się to dzieje. 

Z perspektywy kibica można wywnioskować, że w zespole jest zdrowa rywalizacja. Na przykład Dawida Hanzla z Wojtkiem Canibołem, którzy akurat mogą grać razem, ale też Dawida Morcinka z Piotrem Trądem czy Michała Płowuchy z Mateuszem Pańkowskim. Czy na treningach też tak to wygląda? Jest zdrowa rywalizacja?

Na tej zdrowej rywalizacji opiera się sportowe współzawodnictwo. Nie może zawodnik się obrażać, bo dzisiaj nie gra. Trenuje ich dwudziestu czterech, a jedenastu może być na boisku. Sześciu zawsze musi być poza kadrą w zależności od tego z jakim przeciwnikiem gramy i jak wygląda sytuacja z kontuzjami i kartkami. Nie wolno zapomnieć o tym, że na boisku zawsze musi być dwóch młodzieżowców. Tych czynników, które wpływają na dobór meczowej osiemnastki czy wyjściowej jedenastki musimy wziąć pod uwagę wiele. Choćby wymienność pozycji jak wspomnieni Piotrek z Czaplą. Czasami szkoda, że jeden siedzi, drugi gra, bo we dwójkę końcówkę mieli naprawdę dobrą i po sportowemu powinni grać oboje, ale nie da się tak zrobić. Mam nadzieję, że są na tyle dorośli i inteligentni, że potrafią to zrozumieć.

Po zakończeniu poprzedniego sezonu mówił trener, że miejsce w pierwszej siódemce będzie dla nas sukcesem. Może trener dziś obiecać miejsce powyżej ósmego na koniec sezonu?

Nie. W sporcie niczego się nie da obiecać. Jeszcze przed nami 18 meczów i wszystko się może zdarzyć. Jeżeli będziemy wyżej niż na ósmym miejscu potraktujemy to jako sukces. Deklarować tego na pewno tutaj nie mogę, aczkolwiek myślę, że zdecydowanie jest to w naszym zasięgu. Jeżeli nie będzie jakichś dramatów jesteśmy w stanie to zrobić.

Dziękuję i życzę kolejnych stu meczów.

Dziękuję bardzo. Chciałbym jeszcze podziękować wszystkim, z którymi miałem przyjemność pracować w tej rundzie. Zawodnikom, Zarządowi i Działaczom, obsłudze, trenerom, fizjoterapeutom i wszystkim którzy nam dobrze życzyli.

Powodzenia i zdrówka